(artykuł zamieszczony w Biuletynie Informacyjnym Aeroklubu Bielsko – Bialskiego, który ukazał się z okazji VII Międzynarodowego Pikniku Lotniczego)
A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie…
Moje losy po studiach na agrolotnictwie olsztyńskiej Akademii Rolniczo – Technicznej z różnych względów potoczyły się zupełnie inaczej niż początkowo planowałem. Trafiłem do pracy w… szkole. Zostałem belfrem, a swoje marzenie o lotnictwie spełniałem i spełniam w macierzystym aeroklubie. Tych blisko piętnaście lat pracy w szkole to był dobry czas, bo praca z młodzieżą dała mi i nadal daje niesamowitą frajdę i satysfakcję. W połowie lat dziewięćdziesiątych zacząłem pracę w samorządowej administracji oświatowej, ale nie przerwałem pracy z młodzieżą i tak jest do dnia dzisiejszego. Prowadząc obozy turystyczne wielu moich uczniów „zaraziłem” górami. Kilku z nich także „zaraziłem” i to skutecznie lotnictwem. Dziś to nie tylko modelarze, ale i piloci…
Moje kontakty z Panią Haliną Majdak – Maj, dyrektorem Zespołu Szkół Technicznych i Handlowych w Bielsku Białej zaczęły się dobrych kilka lat temu i wynikały z obowiązków zawodowych, ale ilekroć byłem w szkole, a bywałem tam dosyć często, nie mogłem nie zauważyć, że w szkole panuje „lotnicza atmosfera”. Nasze spotkania zaowocowały tym, że w 2005 roku Rada Miejska w Bielsku – Białej nadała szkole imię Franciszka Kępki, jednego z najwybitniejszych polskich pilotów szybowcowych, długoletniego Prezesa Aeroklubu Bielsko – Bialskiego, postaci, której nikomu kogo lotnictwo pasjonuje przedstawiać nie trzeba. Później wydarzenia potoczyły się już znacznie szybciej. W 2008 roku powstał w szkole międzyszkolny klub lotniczy „Pod Szybowcem”, w którym zainteresowani uczniowie bielskich szkół mogli poszerzać wiedzę i zdobywać uprawnienia lotnicze korzystając z doświadczeń i bazy Aeroklubu Bielsko – Bialskiego, z którym współpraca zawsze układała się znakomicie.
W zdobywaniu lotniczej wiedzy pomogli też redaktorzy naczelni czasopism lotniczych przekazując nieodpłatnie do szkolnych bibliotek egzemplarze wydawanych przez siebie czasopism (współpraca z redakcją PLAR trwa od dobrych kilku lat – chylę czoła panie Redaktorze Krzysztofie i w imieniu uczniów serdecznie dziękuję!!!).
W zajęciach koła uczestniczyła „jedynaczka” – Marta Czarnota, wtedy uczennica, dziś absolwentka IV LO w Bielsku – Białej, pilotka szybowcowa Aeroklubu Bielsko – Bialskiego i studentka cywilna dęblińskiej WSOSP. Marta, gratuluję!!!
Uczniowie ZSTiH to prawdziwi pasjonaci. Nie tylko chcą latać, ale gdyby mogli przekształciliby swoja szkołę w… hangar. Kiedyś na zajęciach nieopatrznie rzuciłem, że może można byłoby pozyskać dla szkoły, będący własnością aeroklubu samolot Zlin – 42M (SP – ALH), który przez wiele lat służył pilotom Aeroklubu Bielsko – Bialskiego, a po tym jak uległ uszkodzeniu, stoi zdemontowany w kącie hangaru (ja mam do tego samolotu stosunek szczególny. To na TAKIM samolocie wiele lat temu uczyłem się latać w Aeroklubie Warmińsko – Mazurskim, a na TYM samolocie doskonaliłem swoje umiejętności na lotnisku w Bielsku).
Powiedziałem i… zaczęło się. Chłopcy nie dawali nam spokoju i praktycznie przy każdym spotkaniu pytali kiedy samolot będzie do odbioru. I kiedy już Zarząd ABB spełnił prośbę dyrekcji szkoły, która tak wiele robi dla młodych ludzi zafascynowanych lataniem i podjął stosowną uchwałę o przekazaniu samolotu placówce jako pomoc dydaktyczną chłopcy przejęli inicjatywę w swoje ręce. W jedną z grudniowych sobót 2009 roku, pod kierunkiem Marka Matwiejczyka, mechanika naszego Aeroklubu, samolot został zdemontowany, załadowany na przyczepę i… przewieziony do szkoły, a na dodatek… wniesiony do szkolnego atrium praktycznie bez udziału nas, dorosłych. A wiec można! I to nie prawda, że młodym ludziom niczego się nie chce i tylko czekają na gotowe!
Pani Halina Majdak – Maj, dyrektor szkoły mówiła wtedy:
To wspaniały akcent lotniczy w szkole, która od 30 lat kształci techników budowy płatowców, a teraz także techników mechaników lotniczych. Cieszy entuzjazm, z jakim młodzież uczestniczyła w tym „miękkim lądowaniu” Zlina. Od września uczniowie męczyli nas tym samolotem. Entuzjazm okazał się zaraźliwy – no i samolot jest na miejscu. Dotąd nie mogę wyjść z podziwu dla sposobu, w jaki młodzież ten samolot wprowadziła do szkolnego atrium. Ale takim młodym ludziom z głową w chmurach – przenośnie i autentycznie – wszystko musi się udać.
Mam okazję spotykać się z uczniami Zespołu Szkół Technicznych i Handlowych i w górach, w szkole, i na lotnisku. To wspaniała młodzież, prawdziwi pasjonaci lotnictwa. Jestem szczęśliwy, że mogę im pomóc, oczywiście przy wsparciu innych nauczycieli i pracowników szkoły, w osiągnięciu upragnionej licencji pilota. W tym roku, pomimo wyjątkowo kapryśnej aury, kolejna grupa uczniów wyszkoliła się na podstawowo na spadochronach i szybowcach.
Bielsko – Biała to miasto znaczące na lotniczej mapie Polski. Wybitni piloci, znane na całym świecie konstrukcje lotnicze, tradycje lotnicze, sięgające jeszcze czasów przedwojennych… Szkolą się tu nie tylko uczniowie ZSTiH, ale także… IV LO im. Komisji Edukacji Narodowej.
W roku szkolnym 2009/2010 w liceum, w klasie sportowej, w której realizowane było szkolenie lotnicze naukę rozpoczęło ponad dwudziestu uczniów, którzy marzą o lotniczej karierze i swoje marzenia już urzeczywistniają.
Nie byłoby tych szalonych lotniczych inicjatyw gdyby nie dyrektorzy obu szkół: Halina Majdak – Maj i Mirosław Sapeta, Zarząd i Dyrektor Aeroklubu Bielsko – Bialskiego Antoni Kufel, Dyrektor Miejskiego Zarządu Oświaty w Bielsku – Białej Jan Solich, Śląski Kurator Oświaty Stanisław Faber, ale przede wszystkim Prezydent Miasta Bielska – Białej Jacek Krywult. Wymienieni, to ludzie, którzy wiedzą, że w młodzież, TAKĄ MŁODZIEŻ, warto inwestować, że każda wydana złotówka w przyszłości zaowocuje. A te złotówki, proszę mi wierzyć, wydawane są bardzo sensownie…
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że uczniom wystarczy zapału, ale widząc ich zaangażowanie i entuzjazm można być o to spokojnym. My starsi przywykliśmy na młodych narzekać, ale Ci wszyscy, którzy mają okazję się z nimi spotykać, a ja tę okazję mam, powiedzą, że choć to nie są chodzące anioły z nimi warto, im się MUSI udać.