Kilka dni spędziliśmy w Londynie i nie tylko…
Pierwszy był pod znakiem zwiedzania Londynu z pokładu autobusu Hop On Hoff. Zabytki, ważne miejsca… A bilet na autobus sprzedała nam dziewczyna z Krakowa, która w Londynie mieszka już kilka lat. I nawet dała nam specjalną zniżkę! Objechaliśmy miasto i zatrzymaliśmy się w Katedrze Świętego Pawła, przy moście Tower Bridge, Big Benie i zaliczyliśmy przejażdżkę kołem London Eye. Widoki piękne, bo i pogoda dopisała. Wszędzie język polski. Dużo turystów, ale i mieszkańców polskiego pochodzenia, którzy tu żyją. Na koniec manewry, aby trafić do Royal Air Force Bomber Command Memorial. Trochę nam się poputało… Pomnik położony w Green Park w Londynie, upamiętnia załogi bombowe, które wyruszyły na misje podczas II WŚ, znajduje się po południowej stronie Piccadilly, naprzeciwko Hyde Park Corner. Pomnik został zbudowany dla upamiętnienia poświęcenia 55 573 załóg samolotów z Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Polski, Czechosłowacji i innych krajów sojuszniczych, a także cywilów wszystkich narodowości zabitych podczas nalotów. I coś chwyciło mnie za gardło kiedy pod pomnikiem, na centralnym miejscu, zobaczyłem wieniec w kształcie naszej, biało-czerwonej szachownicy z wypisanymi numerami polskich dywizjonów bombowych 300, 301, 304, 305. W związku z tym, że nie mogliśmy w centrum nigdzie znaleźć wolnego miejsca w knajpce, zjedliśmy fish and chips obok nas. Dojechaliśmy wszędzie bez najmniejszego problemu. Komunikacja genialna!!!
Drugi dzień, to mój dzień, bo autobusem pojechaliśmy do Muzeum Royal Air Force w Hendon. Muzeum niesamowite i można by go zwiedzać godzinami. W drodze powrotnej przystanek na Baker Street (któż nie pamięta piosenki Gerry Rafferty’iego), a tam sklep z gadżetami związanymi z grupą The Beatles i Muzeum Sherlocka Holmes’a. Na koniec jak zwykle fish and chips.
Dzień trzeci i „na tapecie” Notting Hill, dzielnica Londynu. Była piękna pogoda i było klimatycznie. Wzdłuż ulicy stragany i jedno wielkie targowisko. I była oczywiście księgarnia, która stała się pierwowzorem księgarni, w której w filmie „Notting Hill” Julia Roberts robiła zakupy, a później… Jeszcze Park Holland i zakupy na jutro. Bochenek dobrego chleba… 10 funtów!
Dzień czwarty – wycieczka z firmą Anderson na klify, do katedry Canterbury i opcjonalnie do zamku w Dover (tę opcję też wykupiliśmy). Na stronie organizatora jest taki opis naszej wycieczki: Odkryj piękno Kentu podczas tej jednodniowej wycieczki z Londynu. Podróżuj wygodnym i klimatyzowanym autokarem, aby podziwiać Białe Klify Dover. Podążaj za swoim przewodnikiem podczas pieszej wycieczki po Canterbury, aby odkryć fascynującą historię miasta. Wyjedź z Londynu na całodniową wycieczkę, by poznać południowe hrabstwo Kent, znane jako ogród Anglii. Kontynuuj do White Cliffs of Dover, z czasem na spacer wzdłuż wybrzeża lub po prostu podziwianie nadmorskich widoków. W pogodny dzień zobacz wspaniałe widoki na kanał La Manche, a nawet Francję. Skorzystaj z godziny wolnego czasu, aby podziwiać piękno Białych Klifów. Centrum dla zwiedzających oferuje możliwość zdobycia napojów i pamiątek. W takim razie zdecyduj się na spędzenie dłuższego czasu na klifach lub odwiedź zamek w Dover, jeden z najbardziej imponujących zamków w Anglii. Kontynuuj podróż do historycznego miasta Canterbury, gdzie Twój przewodnik wprowadzi Cię w miasto podczas pouczającej wycieczki pieszej. Wędruj wśród starożytnych budowli i urokliwych uliczek tego malowniczego miasta. Jeśli chcesz, poświęć trochę wolnego czasu na zwiedzenie katedry w Canterbury lub spędź więcej czasu na zwiedzaniu tego wspaniałego, zabytkowego miasta. Spędź 2,5 godziny w Canterbury, z czasem na lunch, pieszą wycieczkę, wizytę w katedrze i czas na zwiedzanie. Przyjedź z powrotem do Londynu wczesnym wieczorem
Będąc w zamku Dover mogliśmy też oglądać port i miejsce gdzie podczas II WŚ rozegrała się część wydarzeń związanych z ewakuacją wojsk brytyjskich z Dunkierki, czyli z operacją „Dynamo”. Katedra Canterbury zapiera dech! Jest niesamowita… Na koniec, po tradycyjnej rybce, piwo „Spitfire”. No i jak tu takiego piwa nie wypić?
Dzień piąty, ostatni. Rano pakowanie, a później National Gallery i herbata w knajpce z widokiem na kolumnę admirała Nelsona, który to pod Trafalgarem… Na lotnisku wszystko poszło jak z płatka. Powrót punktualny jak nigdy, bo samolot oderwał się od pasa lotniska w Luton dokładnie o czasie i przed czasem doleciał do Krakowa.
Zapraszam do Galerii.