Powoli oswajam się z moją nową stroną robiąc jednocześnie remanenty… Tym razem mój artykuł dla „Przeglądu Lotniczego” – relacja z Pikniku Lotniczego Euroregionu Beskidy’2014 w Bielsku-Białej.
Przez kilka ostatnich lat moje relacje dla czytelników „Przeglądu Lotniczego” z Międzynarodowego Pikniku Lotniczego Euroregionu Beskidy w Bielsku-Białej zaczynałem od słów „piknik lotniczy w deszczu”, „na przekór pogodzie”, czy też „samoloty zapłakane deszczem”. W tym roku nasi nieocenieni koledzy meteorolodzy z Biura Prognoz IMGW w Krakowie nie tylko, że informowali nas na bieżąco o sytuacji meteorologicznej, ale postarali się i nareszcie pogoda dopisała. Na lotnisko przybyli nie tylko fani lotnictwa, ale liczni mieszkańcy miasta i okolic. Ich obecność jest najlepszym dowodem na to, że mieszkańcy tego lotniska chcą i potrzebują go, a że czasami komuś przeszkadza dźwięk startującego lub lądującego samolotu to już inna historia. Organizatorzy Pikniku starali się zapewnić widzom maksimum atrakcji, ale „tak krawiec kraje …”. Nie było niestety „Biało-Czerwonych Iskier, nie było „Żelaznych” ani też F-16, ale i tak było na co popatrzyć.
Po uroczystym otwarciu Pikniku, którego w towarzystwie Prezesa Zarządu Aeroklubu Bielsko-Bialskiego Leszka Matuszka dokonał w sobotnie popołudnie Prezydent Miasta Bielska-Białej Jacek Krywult, Honorowy Patron imprezy, na niebie pojawili się „ci wspaniali mężczyźni na swych latających maszynach”. Błękitne niebo nad lotniskiem pokryło się siecią smug, które pozostawiały samoloty akrobacyjne. Solo i w zespole latali niezrównany showman, ulubieniec Bielszczan Jurgis Kairys na Su-31, Artur Kielak na S-bachu, Uwe Zimmermann na Extrze-300 i Leszek Matuszek na Jungmannie. To było to co widzom podobało się chyba najbardziej. Niespodziewanym, ale powitanym gromkimi oklaskami akcentem był wspólny, bynajmniej nie spokojny przelot duetu Kairys-Kielak wokół An-2 „Wiedeńczyka”. To także był majstersztyk!
Oprócz akrobatów nie sposób nie odnotować obecności na Pikniku Mistrza Sebastiana Kawy na Dianie-2, dostojnych, pożarniczych Dromaderów, które pokazały co potrafią w walce z pożarami, poczciwego aeroklubowego Jaka-12 co to „ma 58 lat i jeszcze niezłą kondycję”… Były jeszcze Piper Cup Antka Nowaka, Pipistrel Vinus SW, były Gemini, szybowce, ULM’y, spadochrony, lotnie i paralotnie. Serca chyba nie tylko starszej generacji lotników radował widok uwijającego się nad lotniskiem An-2 „Wiedeńczyka” i pięknej żółciutkiej Wilgi firmy General Aviation (GA). Oba samoloty woziły tych, którzy chcieli zobaczyć miasto i nasze piękne „Beskidy” z lotu ptaka. Chętni ustawiali się w długiej kolejce. A mnie było szczególnie miło, kiedy od murawy lotniska oderwał się zabytkowy szybowiec Mucha-100A, wyprodukowany w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku w Szybowcowym Zakładzie Doświadczalnym w Bielsku – Białej, a odbudowywany przez uczniów specjalności lotniczej Zespołu Szkół Technicznych i Handlowych im. Franciszka Kępki.
Tu dygresja. Kilkanaście lat temu poznałem nauczyciela chorzowskiego liceum Tadeusza Rzepielę właściciela Muchy, którego przekonałem aby przekazał szkole swój szybowiec. Pod koniec 2011 roku szybowiec trafił do warsztatu firmy WIRKK Jerzego Biskupa na lotnisku Górskiej Szkoły Szybowcowej Żar. Tam w ramach praktyk i w czasie wolnym uczniowie ZSTiH podjęli się doprowadzenia go do lotu. Podjęli się i doprowadzili!!! Za sprawą pozytywnie „zakręconych” chłopaków, pasjonatów lotnictwa i wielu sprzyjających ludzi udało się przywrócić do latania jeden ze wspaniałych, wybudowanych w Szybowcowym Zakładzie Doświadczalnym w Bielsku – Białej szybowców. Został ocalony od zapomnienia kawałek chlubnej historii polskiego lotnictwa… A może ten szybowiec to tylko pretekst, a po stokroć ważniejsze jest to, że udało się tak wielu młodych ludzi zaangażować w realizację tego przedsięwzięcia. Może dzięki temu wielu z nich zrozumiało, że warto mieć marzenia, warto chcieć i choć nic nie przychodzi łatwo to tak naprawdę wszystko jest w zasięgu ręki. Dziś zabytkowa Mucha-100A stoi w hangarze Górskiej Szkoły Szybowcowej AP na Żarze i służy nie tylko uczniom ZSTiH, ale wszystkim, którzy chcą zasmakować nieco innego szybownictwa. A tak na marginesie uczniowie tej szkoły, choć już nie ci sami, „wzięli na warsztat” kolejny szybowiec. Władze GSS zdecydowały się bowiem przekazać im dwumiejscowego „Bociana”, który wymaga przeprowadzenia szeregu prac remontowych. Prace pod nadzorem specjalistów wykonają uczniowie klasy III Technikum (kierunek-mechanik lotniczy) w ramach praktyk zawodowych. Jeśli wszystko dobrze pójdzie wiosną przyszłego roku szybowiec zostanie oblatany i będzie służył m.in. do szkolenia lotniczego. O przebiegu remontu będziemy czytelników „Przeglądu” informować na bieżąco.
Atmosferę pikniku dopełniły koncerty zespołów muzycznych, konkursy z nagrodami, karuzele, wata na patyku, kiełbaski i piwo, pokazy ogni sztucznych. Mieszkańcy i fani lotnictwa bawili się doskonale i już teraz zadawali pytania co będzie za rok? Pożyjemy, zobaczymy, ale jestem przekonany, że organizatorzy dołożą wszelkich starań, aby podczas XII Międzynarodowego Pikniku Euroregionu Beskidy także było na co popatrzeć. Piknik to nie tylko ekspozycja naziemna, nie tylko pokazy, ale także okazja do spotkania lotniczych pokoleń. Znów na lotnisku w Bielsku Halinka Bułka-Grobelny, znów nasi wspaniali instruktorzy Jasiu Wisełka, pułkownik Mieczysław Herzyk i wielu, wielu innych. Organizatorzy serdecznie dziękują sponsorom i wszystkim, którzy wsparli organizację imprezy. Szczególne ukłony kierują do Władz Gminy Bielsko-Biała i Prezydenta Miasta Bielska-Białej Pana Jacka Krywulta, na którego wsparcie Aeroklub zawsze może liczyć. Wiele osób, często bezinteresownie, włożyło wiele wysiłku, aby Piknik został po raz kolejny zorganizowany, aby było i ciekawie i co najważniejsze bezpiecznie. Nie sposób wymienić wszystkich, ale kilku wymienić wypada: Piotr Starowicz-szef komitetu organizacyjnego, Roman Gancarczyk-dyrektor pokazów, Antoni Kufel-dyrektor Aeroklubu, Leszek Matuszek-prezes Aeroklubu, kierujący po mistrzowsku lotami Władek Zioło, zespół niezawodnych mechaników i wielu, wielu innych… Gdyby nie Oni tej imprezy po prostu by nie było! Do zobaczenia za rok!