W ramach realizowanego przez nas naszego własnego programu turystycznego pt. „Poznawanie stolic europejskich” zmodyfikowanego przeze mnie o zwiedzanie lotniczych placówek muzealnych (niech mi moja kochana żona wybaczy), korzystając z cudownej październikowej pogody, wyruszyliśmy na nieco przedłużony weekend do Rzymu. I jak to mówią być w Rzymie i… nie odwiedzić położonego nad pięknym jeziorem Bracciano (szóstym pod względem głębokości i ósmym pod względem powierzchni jeziorem we Włoszech) muzeum Włoskiego Lotnictwa Wojskowego (Museo Storico dell Aeronautica Militare) – niemożliwe i nie do wybaczenia! Ruszyliśmy więc z rzymskiego hotelu komunikacją miejską, a następnie za niewielkie pieniądze prawie pustym pociągiem do znajdującej się w Vigna di Valle placówki. Jeszcze tylko w ramach „kroków” licząca blisko 3 km droga wśród pól i znaleźliśmy się u bram muzeum.
W muzeum, które jest jednym z największych na świecie (ponad 80 samolotów w kolekcji) próżno szukać pasów startowych, bo mieści się ono w bazie wodnosamolotów, która powstała w 1904 r. W kilku hangarach, zgromadzono wiele sławnych konstrukcji lotniczych. W pierwszym znajduje się kolekcja samolotów z I Wojny Światowej i lat dwudziestych (między innymi Spad VII i Ansaldo SVA 5 produkowane również w Polsce, w fabryce Plage-Laśkiewicz w Lublinie będące na wyposażeniu polskiego lotnictwa w latach 20-tych XX wieku). Dużą część hangaru poświęcono też wyprawie Umberto Nobilego mającej na celu przelot sterowcem nad biegunem północnym (kto z nas nie czytał jego książki „Czerwony namiot), któremu towarzyszył Roald Amundsen. W kolejnym hangarze kolekcja samolotów myśliwskich z lat trzydziestych oraz rekordowych wodnosamolotów. To tutaj przygotowywano wodnosamoloty do Pucharu Schneidera, którego celem było osiągnięcie jak największej prędkości. W trzecim hangarze samoloty II Wojny Światowej wśród których także te z którymi walczyli polscy piloci m.in. pod niebem Afryki (PFT majora Stanisława Skalskiego) i CANT Z.506B. To ten samolot został zakupiony przez Polskę na krótko przed wybuchem II WŚ. Z sześciu zakupionych w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku dotarł do Polski tylko jeden. 1 września 1939 roku, po zbombardowaniu bazy Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku, postanowiono ewakuować samolot w głąb kraju. Ostatecznie został zniszczony w czasie nalotu samolotów niemieckich w dniu 11 września. I wreszcie hangar, w którym zgromadzono włoską technikę odrzutową, a tam m.in. Aermacchi MB-339 w malowaniu mojego ulubionego zespołu akrobacyjnego Frecce Tricolori i samoloty amerykańskie, w które wyposażone było lotnictwo włoskie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. I oczywiście jeszcze śmigłowce. Byłem już w wielu muzeach lotnictwa na świecie, ale muzeum nad jeziorem Bracciano to jedno z najlepszych jakie widziałem. Samoloty są przepięknie utrzymane i właściwie każdy z nich stanowi rarytas dla miłośnika lotniczej historii, ponieważ w świecie raczej nie spotyka się włoskich samolotów. Fiaty, Macchi, Savoia Marchetti, Cantieri. Trochę egzotyczne nazwy, a wszystkie tu, w jednym miejscu. Istna uczta dla fana lotnictwa!
Dziękuję personelowi muzeum, a szczególnie sympatycznej pani z recepcji za gościnne przyjęcie i umożliwienie niczym nieograniczonego wykonywania zdjęć. Dziękuję też wyjątkowo miłej pani podróżującej ze swoim ogromnym psem, która zareagowała na nasze podniesione ręce i podwiozła nas pod mury jednego z najpiękniejszych zamków Europy w Bracciano i wskazała drogę do stacji kolejowej. Kiedy wsiedliśmy i przedstawiliśmy się mówiąc po angielsku, że jesteśmy z Polski, odezwała się do nas piękną polszczyzną. Tu we Włoszech mieszka od wielu lat…
A żeby nie było tak słodko, to w tym czasie kiedy my oglądaliśmy zabytki włoskiego lotnictwa i jedliśmy lody pod murami renesansowej fortecy naszą koleżankę okradziono pomiędzy jedną, a drugą rzymską bazyliką. Z plecaka „poszły” dokumenty i pieniądze. Całe szczęście, że w innym miejscu był paszport. Morał z tej historii: „Pilnujmy się i zachowujmy czujność”! Ale to na szczęście z lotnictwem nie ma nic wspólnego.
Zapraszam do Galerii…
Copyright © 2025 Krzysztof Cieślawski