Za sterami szybowców i samolotów w powietrzu spędziłem wiele godzin, ale jakoś nigdy nie było okazji aby polecieć balonem. Robiłem kilka podejść, ale zawsze coś było nie tak, a to pogoda nawaliła, a to pilot zmienił zdanie… Kiedy w sierpniu zeszłego roku robiłem zdjęcia na Nowotarskim Pikniku Lotniczym nie przypuszczałem, że na to pięknie położone pod Tatrami lotnisko wrócę zimą, aby zrealizować sesję zdjęciową dla czytelników „Przeglądu Lotniczego” i co tu ukrywać swoje marzenie. Ruszyliśmy więc z Bielska w mroźny styczniowy poranek i po dwóch godzinach dotarliśmy na miejsce. Przy okazji przekonaliśmy się, że komunikaty o wszechobecnym smogu nie są nic a nic przesadzone. Jadąc przez Żywiecczyznę, a szczególnie przez Korbielów nie tylko czuliśmy, ale i widzieliśmy czym oddychamy. I te upiorne dymy buchające właściwie z każdego komina mijanych po drodze domów. Tym oddychamy. Zgroza!!! Pogoda, która rano zasiała w moim sercu lekki niepokój, że znów może się coś nie udać, z minuty na minutę poprawiała się i około 11.00 nad lotniskiem zagościł piękny błękit. Przywitaliśmy się z pilotem balonu Krzysztofem Borkowskim i trochę pomagając przyglądaliśmy się przygotowaniom do startu i słuchaliśmy jego wyjaśnień: „Właścicielem wyprodukowanego przez firmę Cameroon Balloons pięcioletniego już balonu na ogrzane powietrze SP-BFC o objętości 2550 metrów sześciennych jest nowotarska firma PCD „Salami”, a dysponentem Aeroklub Nowy Targ. W koszu balonu mieszczą się cztery osoby. Przeloty odbywają się na wysokości kilkuset metrów. Szybkość wznoszenia od 1-4 m/sek, a czas opadania 4-5 m/sek. Temperatura powietrza wewnątrz balonu wynosi do 120 stopni Celsjusza. Prędkość przelotowa uzależniona jest oczywiście od prędkości wiatru, a możliwości sterowania balonem są mocno ograniczone – kierunek lotu pilot wyznacza wybierając odpowiednio miejsce startu wykorzystując różne kierunki wiatrów na różnych wysokościach.”.
Wystartowaliśmy. Balon majestatycznie uniósł się w górę pilotowany wprawną ręką doświadczonego pilota Krzysztofa Borkowskiego, który lata na szybowcach, samolotach i oczywiście balonach, na których wyszkolił się w 1995 roku kiedy pracował w Radiu RMF, które w tym czasie kupiło balon. Krzysztof spędził w powietrzu ok. 2000 godzin z czego na balonach na ogrzane powietrze ponad 650. Jest instruktorem, członkiem Balonowej Kadry Narodowej i Reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy, które w tym roku odbędą się we Francji. Krzysztof kilkakrotnie uczestniczył w zawodach krajowych i zagranicznych. Za najbardziej udany uznaje sezon 2016 kiedy to zajął IV miejsce w XXXII Balonowych Mistrzostwach Polski w Krośnie, V miejsce w Rankingu Pilotów Balonowych w Polsce i IV miejsce w Balonowym Pucharze Polski. Wygrał też XIV Międzynarodowe, Wielkanocne Zawody Balonowe rozegrane w Grudziądzu, zostawiając w pobitym polu aktualnego wicemistrza świata Litwina Rimasa Kostiuskeviciusa.
Podczas lotu pogoda była wspaniała, widoki również, a więc mogliśmy sycić oczy majestatycznymi Tatrami, których pasmo rozciągało się na południu i pasmem Beskidów na północy i zachodzie. Nieśmiało z warstwy chmur zaglądały na nas także pienińskie Trzy Korony. Tylko ten nieszczęsny, wszechobecny smog. Nie ma jak świeże, górskie powietrze!!! Wiejący delikatnie wiatr kierował nas w rejon Czarnego Dunajca, a ja słuchałem opowieści Krzysztofa o jego balonie:
„Wśród kilkunastu najlepszych pilotów w Polsce, jako jedyny latam balonem turystycznym. Pozostali zawodnicy mają do dyspozycji balony sportowe – mniejsze, lżejsze i bardziej smukłe, co umożliwia znacznie większe prędkości wznoszenia i opadania (nawet do 10 m/s), a taka możliwość czasem jest bezwzględnie potrzebna, żeby szybko odnaleźć odpowiedni kierunek wiatru. Liczę na to, że może kiedyś pojawi się sponsor, który zechce zakupić balon sportowy (oczywiście ze swoją reklamą), którym łatwiej byłoby osiągać dobre wyniki.”.
Gdzieś tam, w skrytości ducha pomyślałem, że może jeszcze kiedyś mógłbym zrobić uprawnienia pilota balonu. Zapytałem więc jak przebiega szkolenie. „W naszym aeroklubie – mówił Krzysztof – oprócz szkolenia do licencji szybowcowej i samolotowej, szkolimy również do uprawnień pilota balonowego. Szkolenie, tak jak do każdej innej licencji składa się z części teoretycznej i praktycznej. Podczas szkolenia praktycznego trzeba wylatać 16 godzin. Przy odpowiednich warunkach meteorologicznych i dobrej organizacji, szkolenie praktyczne można zamknąć w ok. 10 dniach. Po zdaniu egzaminu teoretycznego i praktycznego przed LKE, uczeń pilot zostaje pełnoprawnym pilotem balonów na ogrzane powietrze.”
Nasz lot trwający ponad półtorej godziny powoli dobiegał końca, balon spokojnie obniżał lot, a my fotografowaliśmy wszystko dokoła. Jeszcze na moment Krzysztof posadził balon na ośnieżonej łące tak abym mógł wysiąść i fotografować lądowanie i nasza balonowa przygoda dobiegła końca. Jeszcze poskładanie tej dużej zabawki do przyczepy i powrót „rzutem kołowym” na lotnisko. Co tu ukrywać, frajda i tyle i już dziś wpraszam się na kolejny lot! Wszystkich zainteresowanych spieszę poinformować, że oczywiście nie każdy kto chce zakosztować lotniczej przygody musi od razu kupować przysłowiową „mleczarnię” i szkolić się, ale może skorzystać z możliwości lotu pasażerskiego także balonem, które oferuje Aeroklub Nowy Targ.
P.S. Serdecznie dziękuję za umożliwienie wykonania lotu pilotowi balonu Krzysztofowi Borkowskiemu i Prezesowi Aeroklubu w Nowym Targu Pawłowi Kosowi.
Zapraszam do Galerii…