Jakoś nie mogłem się zdecydować aby pojechać na odbywające się w dniach 6 i 7 czerwca w czeskich Pardubicach pokazy lotnicze Aviation Fair. W końcu jednak decyzja zapadła i nie żałowałem. Gdyby jeszcze tylko pokazy odbyły się w mniej ekstremalnych warunkach pogodowych! Wiadomo, człowiek natura przewrotna i nigdy mu nie dogodzi. Narzeka kiedy zimno, ale kiedy ciepło też nie jest zadowolony. Tylko, że tym razem aura mocno przesadziła i z nieba lał się istny tropikalny żar. Cierpieliśmy więc solidarnie w palących promieniach słońca i podziwialiśmy to co przygotowali organizatorzy, a podziwiać było co (zapraszam do Galerii).
Pokazy miały upamiętnić urodzonego przed stu laty czechosłowackiego pilota myśliwskiego z II Wojny Światowej Rudolfa Borovca, który walczył jako pilot, a w wyniku splotu pewnych wydarzeń zginał jako partyzant, a także miały uświetnić obchody 75 rocznicy Bitwy o Anglię, 70 rocznicy wyzwolenia Czechosłowacji i pokazać historię nie tylko czeskiego lotnictwa. W imprezie wzięli udział doskonali piloci i słynne, znane z kart albumów i książek samoloty w większości już dziś historyczne. Pokazy odbywały się nie tylko w powietrzu ale i były swego rodzaju widowiskiem teatralnym. Prócz ryku silników lotniczych było wiele huku, błysków i doskonale dobranej muzyki ilustrującej poszczególne historyczne epizody. Na ziemi pojawiły się zabytkowe pojazdy i grupy rekonstrukcyjne w historycznych mundurach z czasów historycznych. Jako pierwsze, idealnie zgodnie z planem, na kilkanaście minut przed południem na niebie pojawiły się L-410, L-39 i Zlíny w towarzystwie śmigłowców Mi-17 i Mi-2. Krótko po południu mogliśmy podziwiać piękny, pochodzący z lat dwudziestych ubiegłego wieku dwumiejscowy samolot AVIA BH 1, który prezentował się w powietrzu i na ziemi. Jeszcze AVIA nie zdążyła skołować pod hangar, a na pasie pojawili się bohaterowie zmagań II Wojny Światowej P 51 Mustang i Piper L-4 H. Oba samoloty uczestniczyły w inscenizacji historycznej. Tylko na kilka minut Extra 300 pokazem akrobacji naruszyła historyczny nastrój, bo już po chwili znów przenieśliśmy się w czasy odległe. Nad lotnisko w locie grupowym zawitały latające zabytki Bücker 1.131 Jungmann, Zlín-381/Bücker Bestmann oraz Aero C-104. Po chwili znów II WŚ reprezentowana tym razem przez bohaterów Bitwy o Anglię. W powietrzu charakterystyczne, eliptyczne skrzydła Spitfire’a, Me-109 Buchon z czarnymi krzyżami i garbaty Hurricane, a z głośników popłynęła muzyka z powstałego przed ponad czterdziestu laty niezapomnianego filmu „Bitwa o Anglię”. Któż z nas z wypiekami na twarzy nie oglądał tego filmu i nie słuchał tych kilku kwestii wypowiedzianych przez polskich pilotów…I jeszcze pokaz mistrzostwa pilotażu powstałego w 1960 czeskiego zespołu akrobacyjnego Flying Bulls i… Lockheed Electra, amerykański dwusilnikowy, metalowy samolot pasażerski z charakterystycznym usterzenie pionowym i nie mniej charakterystycznym malowaniem, zaprojektowany i produkowany przez Lockheed Aircraft Corporation.
Po przerwie powrót do współczesności. Przelot VIP’owskiego Jaka-40 w towarzystwie dwóch myśliwców JAS-39 i pokaz pilotażu śmigłowców. Szczególne wrażenie robił solowy pokaz śmigłowca Mi-24 za którym ciągnęły się smugi czerwonego dymu. Po chwili znów II Wojna Światowa, ale inni bohaterowie i inne teatry działań bojowych. Najpierw Polikarpov Po–2, Jak–3, Fieseler Storch, a później latające w barwach Red Bull’a srebrzyste B-25 Mitchell i P-38 Lightning oraz ciemnogranatowy Corsair F4U. Pokazy trwały, słońce prażyło niemiłosiernie, ale z aparatami wycelowanymi w niebo dzielnie trwaliśmy na posterunku. Tymczasem na niebie pojawił się Stearman ze spacerującą po skrzydle, ubrana w obcisły kombinezon niesamowitą Peggy Walentin. Chwile później żółciutkie Boeing Stearman i DH 82 Tiger Moth i jeszcze samoloty z I Wojny Światowej Sopwith Camel, Fokker Dr. I, Nieuport XII. I odsłona dotycząca historii czeskiego lotnictwa. Formacja dobrze nam znanych Zlinów Z-26 i samolotów firmy Aero – Aero 45, Aero 145 i piękna białoniebieska Morava L-200. A jeszcze tak niedawno taka sama Morava, samolot dyspozycyjny ówczesnej Fabryki Samochodów Małolitrazowych o znakach SP-FSM, którą pilotował nieżyjący już Kaziu Duc, często odrywała się od murawy naszego lotniska w Bielsku… Ech, lata uciekają!
Skończyły się pokazy, które szczególnie miłośnikom lotniczych staroci mogły się podobać. Łyknęliśmy potężna dawkę lotniczych wrażeń i historii lotnictwa. Organizatorom, którym udało się zgromadzić i pokazać w locie tyle interesujących maszyn należą się słowa uznania. To była wyjątkowo dobra robota!!! Dziękuje serdecznie i mam nadzieję, że „do miłego” za rok. A wszystkim niezdecydowanym radzę, aby już teraz zaplanowali sobie na przyszły rok wyjazd do Pardubic. Dla miłośników lotniczej historii obecność tam obowiązkowa!!!
P.S. I dziękuję Markowi Kocjanowi i Bogdanowi Góralowi za „wsparcie nawigacyjne”. Nie ma to jak ciekawe wydarzenie i to jeszcze w dobrym towarzystwie!!!